Zawsze wyobrażałam sobie co się stanie kiedy odejdę. Nie chciałam go krzywdzić, więc pozwoliłam mu zostać mimo że tego tak naprawdę nie chciał. Nie chce go obwiniać bo Kaith i reszta nawet nie jest jego prawdziwą rodziną. Sonny podniósł oczym spojrzał na sioatre i wymamrotał kilka cichych przekleństw pod jej adresem.
-Jesteście obrzydliwi- dziewczyna zażartowała jednak radośnie. Na dźwięk jej słów uśmiechnęłam się pod nosem, ukradkiem widziałam, że na jego ustach też zagościł uśmiech.
-A tak w nawiasie to twoja mama