CHAPTER TWO
Po ostatnim dzwonku poszedłem do szafek jak zawsze. Shiloh stała tam, rozmawiając z Mattem. Sprawdziłem szafkę i wcisnąłem ta wszystkie moje rzeczy. Podniosłem torbę, a obok nie stanął Matt. Przytulił mnie. 'Do zobaczenia jutro ziom' Powiedział. 'Okej.Nie daj sie zaszaleć wieczorem' Zażartowałem. On odszedł. 'Jesteście jak dwaj bracia' Powiedziała Shiloh. 'Jest fajnym przyjacielem' Shi się uśmiechnęła, i razem poszliśmy na dół, koło wyjścia. 'Kochanie!' Ktoś krzyknął, odwróciłem się. W tym momencie widziałem, jak Ray kładzie ręce na talie Shiloh. Pocałował ją, i szepnął coś do ucha. Jej twarz wydawała się pusta, gdy odszedł. Zanim odszedł jeszcze raz się odwrócił i popatrzył na Shi. 'Mam na myśli to..' Dodał. 'Ja wiem' Odpowiedziała. On odszed, a my kontynuowaliśmy chód do mojego domu...
Otworzyłem drzwi, widziałem mamę siedzącą na sofie, oraz Kait w kuchni. 'Cześć Shisey!' Krzyknęła Kait. Przybiegła do nas, i przytuliła Shiloh. 'Co Cię tu sprowadziło?' Spytała Kaitlyn. 'Sonny i ja mamy do zrobienia projekt do szkoły' Wyjaśniła. 'Więc bawcie się dobrze, mnie nie będzie, bo idę na randkę z Gregiem..' Shiloh pokręciła głową. 'Wybredny gościu, uwierz' Uśmiechnąłem się. Kait zadrwiła. 'Oh, wasza dwójka frajerów powinna teraz siedzieć na górze!' Oczywiście nie na serio...
Shiloh usiadła na moim łóżku, a ja się położyłem. 'Ty jesteś niesamowity w pisaniu, co sądzisz o tym byś ty napisał to, a ja to zilustruje?' Spytała. Skinąłem. 'Brzmi dobrze!' Przysunąłem się niezauważalnie bliżej Shiloh. 'Chcesz zacząć jutro, czy coś? I tak wzięliśmy się za to najwcześniej ze wszystkich!' Zaśmiałem się. 'W porządku. Myślę, że znajdziemy coś do roboty. Powiedziałem uśmiechnięty. Ona podskoczyła na łóżku, a ja omal, że z niego nie spadłem, jestem przy samej jego krawędzi. 'Czym zajmujesz się po szkole?' Spytała. 'To' Odpowiedziałem. 'Leżę na łóżku' Zachichotała. 'Brzmi bardzo zabawnie' Położyła się obok mnie. 'Mogę Ci zadać pytanie..?' 'Oczywiście' 'Lubisz Raya?' Spytałem. Ona westchnęła. 'Ta... to mój.. chłopak..' Ja podniosłem się, i popatrzyłem na nia 'Nigdy nie wyglądasz na szczęśliwą z nim' Wspomniałem. 'On jest..mam na myśli...czasem ja nie..' Przestała mówić, znów na nią popatrzyłem. 'Czasem co?' Spytałem. Ona podniosła się, i przysunęła się blisko mnie. 'Nie traktuje mnie tak jak ja bym tego chciała, i nie tak jak traktował kiedyś...' Zamarła. Chciałem ją w tym momencie potraktować, tak jak ona tego chcę...'Rzuć go!' Zasugerowałem. 'Chciałabym...Ale nie lubię jak on jest zdenerwowany...' Wymamrotała. 'Zdenerwowany... masz na myśli to, kiedy robi złe rzeczy, gdy nie jest szczęśliwy..?' Zapytałem zaniepokojony. 'Właściwie nie .. on tylko..' Przestała mówić, a jej czarno pomalowane oczy zaczęły połyskiwać. Pociągnąłem ją do mych rąk, i widziałem jak zły spływają po jej policzkach. 'Zawsze boje sie powiedzieć mu NIE. Zawsze musiałam być dla niego posłuszna. Nigdy z nim nie wygram!' Szlochała. Umiem sobie wyobrazić, w jakiej ona jest sytuacji. Ray był okropnie brutalny wobec mnie, teraz widzę, że rani też ją. 'Dlaczego nikomu nie powiedziałaś?' Spytalem. 'Nie.. nie wiem... boje sie ze zrani mnie bardziej..' Zakrztusila sie. Przysunalem ja do siebie. Bylem w tym momencie najblizej jej ciala dotychczas. 'Bedzie dobrze, Shi' Probowalem ja uspokoic. 'Dlaczego on musi mnie tak traktowac!?' Plakala. Polozylem reke na tyle jej glowy, i przysunal klatke piersiowa blizej. 'Nie powinien, on nie zasluguje na ciebie' Pociagnela nosem, i kontynuowala przytulanie sie do mnie.'Dziekuje Sonny..' Westchnela. 'Drobiazg' Powiedzialem, wciaz probujac ukoic jej smutek. Usiadla i przetarla oczy. 'Wiec.. swoja droga.. jak u ciebie..? Zadnych milosnych problemów?' Spytala. 'Dlaczego mamy o tym rozmawiac?' Powiedzialem. 'Wiec, wysluchales mnie, bedac sprawiedliwym teraz moja kolej' Odpowiedziala. Usmiechnalem sie, i zasmialem. 'Nie mam za wiele do powiedzenia, nie jestem zbytnim kobieciarzem' 'Gówno prawda, Sonny! Moje kolezanki ciagle o tobie mowia, ale maja juz niestety chlopakow...' Krzyknela. Pokrecilem glowa. 'Nawet jesli ktoras by do mnie podeszla, to i tak bym to zjebal, bo nie umiem rozmawiac z dziewczynami' Powiedzialem. 'Robisz to dobrze teraz' Odpowiedziala. Wzruszylem ramionami. 'No to.. która masz na oku?' Spytala. W tym momencie wstanalem z lozka. 'Nie moge Ci powiedziec...' Krzyknela. 'Dlaczego nie? Ja wyznalam Ci sekre!' Krzyknela, wstajac z lozka i idac w moja strone. 'To dziewczyna ktora wpadla mi w oko od pierwszego wejrzenia, jest piekna i zabawna' Wyznalem, starajac sie nie mowic za duzo... 'Wiecej wskazowek, chce zgadnac!' Powiedziala, otaczajac mnie rekoma. Byla coraz blizej mnie. 'Moge wiecej wskazowek..?' Prosila. Westchnalem. 'Hmm.. wiec tak, na pewno nie mam z nia szans' Dodalem. 'Ma chlopaka?' Spytala. Skinalem. Widac bylo, ze juz zaraz ogarnie ze chodzi o nia... 'Chodzi z nami do klasy..?' Wciaz wypytywala. Skinalem. 'Jaki ma kolor wlosow?' Spytala. 'Nie moge powiedziec, to za duzo wyjasni' Odpowiedzialem. Ona odskoczyla spowrotem na moje lozko...
Otworzyłem drzwi, widziałem mamę siedzącą na sofie, oraz Kait w kuchni. 'Cześć Shisey!' Krzyknęła Kait. Przybiegła do nas, i przytuliła Shiloh. 'Co Cię tu sprowadziło?' Spytała Kaitlyn. 'Sonny i ja mamy do zrobienia projekt do szkoły' Wyjaśniła. 'Więc bawcie się dobrze, mnie nie będzie, bo idę na randkę z Gregiem..' Shiloh pokręciła głową. 'Wybredny gościu, uwierz' Uśmiechnąłem się. Kait zadrwiła. 'Oh, wasza dwójka frajerów powinna teraz siedzieć na górze!' Oczywiście nie na serio...
Shiloh usiadła na moim łóżku, a ja się położyłem. 'Ty jesteś niesamowity w pisaniu, co sądzisz o tym byś ty napisał to, a ja to zilustruje?' Spytała. Skinąłem. 'Brzmi dobrze!' Przysunąłem się niezauważalnie bliżej Shiloh. 'Chcesz zacząć jutro, czy coś? I tak wzięliśmy się za to najwcześniej ze wszystkich!' Zaśmiałem się. 'W porządku. Myślę, że znajdziemy coś do roboty. Powiedziałem uśmiechnięty. Ona podskoczyła na łóżku, a ja omal, że z niego nie spadłem, jestem przy samej jego krawędzi. 'Czym zajmujesz się po szkole?' Spytała. 'To' Odpowiedziałem. 'Leżę na łóżku' Zachichotała. 'Brzmi bardzo zabawnie' Położyła się obok mnie. 'Mogę Ci zadać pytanie..?' 'Oczywiście' 'Lubisz Raya?' Spytałem. Ona westchnęła. 'Ta... to mój.. chłopak..' Ja podniosłem się, i popatrzyłem na nia 'Nigdy nie wyglądasz na szczęśliwą z nim' Wspomniałem. 'On jest..mam na myśli...czasem ja nie..' Przestała mówić, znów na nią popatrzyłem. 'Czasem co?' Spytałem. Ona podniosła się, i przysunęła się blisko mnie. 'Nie traktuje mnie tak jak ja bym tego chciała, i nie tak jak traktował kiedyś...' Zamarła. Chciałem ją w tym momencie potraktować, tak jak ona tego chcę...'Rzuć go!' Zasugerowałem. 'Chciałabym...Ale nie lubię jak on jest zdenerwowany...' Wymamrotała. 'Zdenerwowany... masz na myśli to, kiedy robi złe rzeczy, gdy nie jest szczęśliwy..?' Zapytałem zaniepokojony. 'Właściwie nie .. on tylko..' Przestała mówić, a jej czarno pomalowane oczy zaczęły połyskiwać. Pociągnąłem ją do mych rąk, i widziałem jak zły spływają po jej policzkach. 'Zawsze boje sie powiedzieć mu NIE. Zawsze musiałam być dla niego posłuszna. Nigdy z nim nie wygram!' Szlochała. Umiem sobie wyobrazić, w jakiej ona jest sytuacji. Ray był okropnie brutalny wobec mnie, teraz widzę, że rani też ją. 'Dlaczego nikomu nie powiedziałaś?' Spytalem. 'Nie.. nie wiem... boje sie ze zrani mnie bardziej..' Zakrztusila sie. Przysunalem ja do siebie. Bylem w tym momencie najblizej jej ciala dotychczas. 'Bedzie dobrze, Shi' Probowalem ja uspokoic. 'Dlaczego on musi mnie tak traktowac!?' Plakala. Polozylem reke na tyle jej glowy, i przysunal klatke piersiowa blizej. 'Nie powinien, on nie zasluguje na ciebie' Pociagnela nosem, i kontynuowala przytulanie sie do mnie.'Dziekuje Sonny..' Westchnela. 'Drobiazg' Powiedzialem, wciaz probujac ukoic jej smutek. Usiadla i przetarla oczy. 'Wiec.. swoja droga.. jak u ciebie..? Zadnych milosnych problemów?' Spytala. 'Dlaczego mamy o tym rozmawiac?' Powiedzialem. 'Wiec, wysluchales mnie, bedac sprawiedliwym teraz moja kolej' Odpowiedziala. Usmiechnalem sie, i zasmialem. 'Nie mam za wiele do powiedzenia, nie jestem zbytnim kobieciarzem' 'Gówno prawda, Sonny! Moje kolezanki ciagle o tobie mowia, ale maja juz niestety chlopakow...' Krzyknela. Pokrecilem glowa. 'Nawet jesli ktoras by do mnie podeszla, to i tak bym to zjebal, bo nie umiem rozmawiac z dziewczynami' Powiedzialem. 'Robisz to dobrze teraz' Odpowiedziala. Wzruszylem ramionami. 'No to.. która masz na oku?' Spytala. W tym momencie wstanalem z lozka. 'Nie moge Ci powiedziec...' Krzyknela. 'Dlaczego nie? Ja wyznalam Ci sekre!' Krzyknela, wstajac z lozka i idac w moja strone. 'To dziewczyna ktora wpadla mi w oko od pierwszego wejrzenia, jest piekna i zabawna' Wyznalem, starajac sie nie mowic za duzo... 'Wiecej wskazowek, chce zgadnac!' Powiedziala, otaczajac mnie rekoma. Byla coraz blizej mnie. 'Moge wiecej wskazowek..?' Prosila. Westchnalem. 'Hmm.. wiec tak, na pewno nie mam z nia szans' Dodalem. 'Ma chlopaka?' Spytala. Skinalem. Widac bylo, ze juz zaraz ogarnie ze chodzi o nia... 'Chodzi z nami do klasy..?' Wciaz wypytywala. Skinalem. 'Jaki ma kolor wlosow?' Spytala. 'Nie moge powiedziec, to za duzo wyjasni' Odpowiedzialem. Ona odskoczyla spowrotem na moje lozko...