27 lipca 2013

Decoy Love Story PL - Chapter Three (4/4)

         Szedłem koło drzwi wejściowych do szkoły. Dzisiaj ten okropny piątek... nie zrozumcie mnie źle, lubię piątki, ale to ten dzień, w którym mamy basen! Obym dzisiaj nie zalazł za skóre Rayowi. Poszedłem do szafek, tam jak zawsze dotychczas stała Shiloh. Uśmiechnąłem się i poszliśmy do klasy. Byłem zachwycony. że ponownie ze mną rozmawiała. Matt zobaczył nas, i też odpowiedział do mnie uśmiechem. Zaczął iść za nami. 'Sonny!' krzyknął Matt rzucając się na mnie rękoma. 'Geje!' Usłyszeliśmy nagle głos Raya. Matt  na niego popatrzył. 'Co mówisz? Przepraszam mam penisa w uchu' Krzyknął. Zacząłem się głośno śmiać. Ray odwrócił się i nic więcej nie dodawał. Zadzownił dzwonek i wszyscy powędrowali do swoich klas. Shiloh podeszła i założyła swoje ręce wokół mnie. Popatrzyłem na nią. Miała na sobie koszulkę Slipknota. 'W ogóle nie zauważyłem, że jest poranek, a ty?' Spyałem, ona odpowiedziała uśmiechem. 'Nie wiem, wiem, że czuje się o wiele lepiej! Dlatego, że wiesz kim jestem naprawdę. Te falbaneczkowate ubranka są do niczego' Uśmiechnąłem się. I znów objęliśmy się rekoma.
         Szedłem w stronę szafek, po to by zmienić strój na ten na basen. Nagle podszedł Matt. 'Ziomek, będe miał na ciebie oko' Powiedział. Uśmiechnąłem się, i wszyscy zaczęli iść. Shiloh podbiegła, by iść z nami. 'Hej Shi' Powiedział Matt. 'Hej Matt' Odpowiedziała. Moja siostra i grupa jej koleżanek też do nas doszła. 'Oł! To twój mały braciszek!' Jedna krzyknęła. No genialnie, teraz jestem znany jako brat Kaitlyn... 'On ma na imię Sonny!' Inna krzyknęła. To ta, która siedziała ze mną na tylnych siedzeniach wtedy, gdy jechaliśmy grupą do kina. Ray też doszedł.. wiadomo gdzie dziewczyny też on, zajebiście... 'A to co? Cyrk z anorektyczną małpką?' Zażartował. Wszystkie dziewczyny odeszły od niego. 'Spierdalaj' Krzyknęła Shiloh. 'Wynocha chuju' Matt dodał. 'Shiloh możemy porozmawiać?' Zapytał. 'Nie!' odpowiedziała krzyżując ręce. 'Dlaczego nie !?' Zapytał. 'Bo to koniec nas!' Odpowiedziała. Jego oczy stały się większe, ona go tak po prostu rzuciła. Potrząsnął głową, i odszedł. Po lekcjach, szybko się ubrałem i zadowolony pobiegłem do Shiloh. Zacząłem jej szukać - jest! 'Piątka!' Krzyknąłem. Oboje mieliśmy uśmiechy na twarzach. 'Chcesz to uczcić, dziś u mnie w domu?' Spytałem. Skinęła. 'Oh! Shisey co ty masz na sobie?' Krzyknął ktoś z tyłu. 'Hmm myśle, że to ubrania' Odpowiedziała. Patrzyła się na tą dziewczynę, ale po chwili odwróciła się i szliśmy razem. Skończyliśmy lekcje więc jak zawsze podeszliśmy razem do szafek. Gdy sie schyliłem ona znów mnie objęła. 'A co będziemy robić?' Spytała. Wzruszyłem ramionami. 'Znajdziemy coś do roboty na miejscu, miejmy taką nadzieje' Odpowiedziałem, i schyliliśmy się by otworzyć moją szafkę. 'Co kurwa?' Krzyknąłem. Shiloh popatrzyła do środka szafki. Było tam pewno znaczków z podpisami: 'Kurwa' 'Emo' 'Grubasek' 'Zrobić każdemu przysługe i umrzeć' 'Idź zwalić Mattowi'  i 'Pedał'. Cała szafka była tym obklejona, to na pewno Ray. Odkleiłem to wszystko, i podniosłem plecak. Zamknąłem szafkę, i odwróciłem się. Stali tam koledzy Raya, Shiloh stała za mną. 'Pierdol się' To jedyne co powiedziałem. Jego koledzy zaczęli się śmiać, odeszliśmy by nie zebrać sobie problemów. 'Sonny, ignoruj go' Powiedziała Shi. Ciągle szliśmy. 'Jezu, ale dupek' Dodałem. Po chwili ciszy zaczęliśmy się śmiać.
         Byliśmy już w moim domu, wbiliśmy jak wiadomo na górę. Rzuciła szkolne rzeczy na podłoge. 'Więc jak to jest być wolnym?' Spytałem. Popatrzyła na mnie z uśmiechem. 'To genialne uczucie' Odpowiedziała. Rzuciłem plecak do szafy. 'A co mi możesz jeszcze powiedzieć o tej prawdziwej Shiloh, bo za wiele nie wiem' Spytałem. Ona rozejrzała się po pokoju. 'Grałam na gitarze...' Powiedziała patrząc już na mnie. 'Ale nic nie pamiętam' Dodała. Poszedłem i przyniosłem swoją gitarę. 'Umiesz grać?' Spytała. 'Nie ona jest jako ozdoba do zbierania kurzu' Dokuczyłem. Zmarszczyła brwi i popchnęła mnie. Zagrałem kilka rzeczy, i próbowałem napisać nową piosenkę. Ale jedyne akordy jakie miałem w głowie to te z piosenki dla Emily. 'Podoba mi się, masz do tego tekst?' Spytała. 'Tak, ale on był napisany dla kogoś' Powiedziałem. 'Powinieneś zaśpiewać!' Zacząłem grać intro. 'Smiles and her laughter, it's the only thing...' Nagle przestałem śpiewać. Nie mogę uwierzyć, że zraniłem tak Emily. Mógłbym zrobić wszystko by znowu to była. 'To była specjalna piosenka?' Spytała Shiloh. 'Więc co sie stało..?' Dodała. 'Nigdy nie chciałem jej zranić, ale...'

WIĘC TAK, WYJEŻDŻAM. MÓDLCIE SIĘ ABY BYŁ TAM INTERNET BO JAK NIE TO DECOY ZNOWU ZANIKNIE, A SAM NIE CHCĘ ZNOWU ROBIĆ JAKIEŚ DŁUGIEJ PRZERWY. INATHIS MA DODAĆ POST O EMILY BO BYŁY TAKIE PROŚBY, ALE CZY TO ZROBI NIE WIEM. AHA I JEŚLI CHCESZ POSŁUCHAĆ PIOSENKI DLA EMILY, PROSZĘ:




Decoy Love Story PL - Chapter Three (3/4)

       Musiałem się zdrzemnąć po wczorajszej sytuacji. Gdy się obudziłem zobaczyłem Matta na łóżku. 'Jak ja sie tu znalazłem?' Spytałem. 'Przyniosłem Cię, znalazłem Cię na tym urwisku, po szkole...' Pokręciłem głową, i bolały mnie oczy. Wstałem i odszedłem od łóżka. Matt poszedł za mną i objął mnie rękoma. 'Sonny, przestaniesz ranić samego siebie?' Spytał, tuląc mnie do siebie mocniej. Skinąłem... 'Kocham Cię Matt' On na serio był jak brat, zawsze starał się być po mojej stronie, mimo wszystko. 'Też Cie kocham Sonny' Odpowiedział. Powiedział ściskając me ciało. Matt musiał iść, więc ja rzuciłem się na łóżko i tarłem sobie oczy. Nie będe mógł jednak zasnąć, bo ciągle w głowie mam, jak okropne chwile dziś przeżyłem. To jak pojechał po mnie Ray, te śmiechy, i do tego zachowanie Shiloh.. tylko po to by ciągle być popularną. Nienawidzę jej, szczególnie za to, jak gadała o chęciach zerwania z Rayem. I ona była tą osobą, która napisała tą jebaną karteczkę... Chciałem nie ronić łez, ale czułem się okropnie. Po prostu nie chcę mieć już nic wspólnego z bólem...
        Słyszałem z dołu tą słabą zwrotkę piosenki Korna pt. 'Shoots And Ladders'. W domu była cisza, więc już wiedziałem, że to dzwoni mój telefon. 'To Shiloh, ja to wiem wiem!' Pomyślałem kładąc głowę pod poduszkę, i próbowałem zasnąć. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. To Kait, która zaniosła mi telefon 'Potrzebujesz go?' Spytała. Skinąłem i wziąłem telefon z jej rąk. Ona sobie poszła, a ja usiadłem na łóżku. Włączyłem telefon, 2 nieodebrane połączenia i 3 nowe wiadomości. Wszystko od Shiloh. Nie miałem najmniejszych chęci, by to przeczytać. Nie chciałem z nią rozmawiać. 'Ktoś powiedział mi, co stało się w szkole...jest mi bardzo przykro... tak to jednak jest...' Powiedziała Kait. Zszedłem z łóżka, i ubrałem koszulkę. 'Po prostu.. nie bierz tego do serca' Dodała wychodząc. Praktycznie ją zignorowałem, ubierałem koszulkę i zaczynałem myć zęby.
         Wyszedłem z domu, i powędrowałem w stronę parku. Zimny wiatr wiał mi w twarz, co sprawiało jakby nagle wszystkie problemy odeszły z mojego życia. Dostałem się do szlaku rowerowego, skad łatwo było dojść do mojego ulubionego miejsca, idąc przez te laski. Usiadłem, i popatrzyłem w stronę miasta. Miałem w głowie sytuacje, że ktoś teraz siedzi, płaczę i myśli, że to koniec JEGO świata... Myślałem, że jest tu ktoś kto też jest smutny, i taki który nie ma życia jak jakaś gwiazda Hollywood... Usłyszałem głos zza siebie. Popatrzyłem, a tam stała Shiloh, tylko ja i ona na tej jednej dróżce. Podniosłem się i zacząłem iść przed siebie, nie chcę z nią rozmawiać po tym co zrobiła! Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do siebie. Ona przybliżyła swoje usta do mnie .. Moje ciało straciło kontrolę.. znów się pocałowaliśmy. Odepchnąłem ją ode mnie. 'Jesteś fałszywa, to tylko dla pokazówki, jesteś częścią tego chujstwa!' Krzyknąłem. 'Dasz mi wytłumaczyć?' Spytała. Popatrzyłem w dół, i skrzyżowałem ręce, czekając na jej usprawiedliwienie. 'Nie chcę stracić Cię, jako przyaciela. Byłeś tą osobą, która wspomogła mnie gdy płakałem, i tą która wie o sprawie z Rayem. Jesteś słodkim chłopakiem, i całowanie z tobą to coś niesamowitego, ale sam wiesz, że źle byśmy skończyli, jakbym zerwała z Rayem...' Powiedziała. Nie chciałem tego 'kupić' z jednego powodu. 'Dlaczego mnie wyśmiałaś?' Spytałem. 'Bo to było dla tych.. no Ci ludzie, którzy mnie lubią..?' 'Kogo obchodzi popularność!?' Dodałem. 'Nie.. Sonny.. To tylko..' Przestała mówić, i stanęła bliżej mnie. 'Zawsze byłam nienawidzona. Zawsze jeździli po mnie za mój ubiór. To strasznie mnie raniło...Postarałam się o to, aby się zmienić i ludzie to zauważyli. Doszłam do cheerleaderek, oraz dostałam propozycje związku od kapitana druzyny futbolowej..' Tłumaczyła. 'Czyli wiesz jak to być traktowanym jak gówno?' Spytałem. Ona skinęła głową. 'Wiesz.. mógłbym umrzeć.. tylko po to by zobaczyć jak fajna była ta starsza Shiloh...'  Powiedziałem. Westchęła. 'Spróbujemy być przyjaciółmi..? Jesteś niesamowity, nie chcę Cię stracić!' Powiedziała. 'Okej, ale pod jednym warunkiem...' Odpowiedziałem. Ona popatrzyła na mnie. 'Masz mnie nie traktować w szkole tak jakbyśmy się nie znali, nigdy nie śmiać się ze mnie jak wtedy i mamy razem znaleźć sposób jak pozbyć się Raya' Wytłumaczyłem. Ona wysłuchała mnie i skinęła. 'Okej.. raczej się uda.. tak myślę..' Uśmiechnąłem się. Prztuliliśmy się. Chciałem przysunąć jej ciało jeszcze bliżej. Ona jednak wciąż się odsuwała :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...