'Drogi Sonny - przepraszam Cię za to, co stało się ostatniej nocy...' Zanim przeczytałem dalszą część, ktoś wyrwał mi to z rąk. Popatrzyłem w góre. Ray stał przedemną, trzymając mój znaleziony kawałek papieru. 'Oh, widzę że Sonny chce przeczytać liścik miłosny!' Krzyknął. Osoby w pomieszczeniu zauważyły, że zbliża się afera. Próbowałem jakoś wyrwać przedmiot, bezskutecznie. Stanął na materacach. Wszystkie były ułożone na sobie, a on stanął na najwyższym. Nie było sensu wspinać się tam do niego, nie mam z nim szans. 'Przepraszam, czy mogę prosić o uwagę?' Krzyczał. Wszyscy zaczęli wtapiać wzrok w Raya. 'Daj mi ten pierdolony papier!' Krzyknąłem. On tylko się uśmiechnął. 'Znalazłem obiekt porządanie naszego Sonnyego, i mam zamiar ukazać wam, kto nim jest, myślę, że wam sie to spodoba!' Powiedział. Chciałem go teraz zabić, niech lepiej nie czyta tego tekstu... 'A więc...' Zaczął.
'Drogi Sonny - przepraszam Cię za to, co stało się ostatniej nocy, naprawdę myślę, że jesteś słodkim chłopcem, ale wiesz jaki mam problem. Ray skopał by Ci dupsko jakbyśmy zrobili wtedy coś więcej. Nie chcę naprawde doprowadzić do sytuacji, w której jesteś w takim niebezpieczeństwie, i nigdy nie myślałam, w jakiej przytłaczającej jestem sytuacji, jak wtedy mówiłeś. Gdy mnie pocałowałeś, miałam w głowie jedynie myśl, by uciec. Nie chcę robić na tobie złego wrażenia, by nie zniszczyć naszych relacji, ale wiedz, że wyśmienicie być twoim przyjacielem, niestety na nic więcej nie możemy sobie pozwolić'
Ray przestał czytać, gdy jakaś dziewczyna zaczęła krzyczeć. Wiedziałem, że to Shiloh. 'Od kogo to?' Spytał jeden z kolegów Raya. Wszyscy byli wniebowzięci 'Od MOJEJ ukochanej!' Krzyknął rozwścieczony. Nastąpiła salwa śmiechu. 'Mała emo cipka została odrzucona przez Shiloh!' Krzyknął jeden z gostków prosto w moją twarz. Większość chłopaków śmiała się do łez, niektóre dziewczyny też chamsko robiły 'ooł'. Wiecie co mam na myśli. Popatrzyłem na Shiloh, która szła w stronę Raya i zaczęłą do niego chichotać. Ta dziwka śmiała mi się w twarz tylko po to by wkomponować się dobrze w reszte tych kurw. Nagle w tym momencie się okazało, że wcale tak bardzo mnie nie lubi. Śmiała się w niebogłosy, omijając jednak mój wzrok. Jak mogła mi to zrobić? Byłem zawiedziony, poczułem, że byłem tylko zabaweczką. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy, a buzia powoli zaczynała się otwierać. Ray zeskoczył z materacy i stanął przede mną. Popchnął mnie, w tym momencie śmiechy zanikły. Ray 'ustawił się' przede mną. 'Słuchaj Sonny' Zaczął. Każdy był cicho, by słyszeć co mówi.
'Wiem, że napaliłeś się na moją dziewczynę, ale weź sobie chociarz to wyobraż. Ona lubi mężczyzn jak ja. Uroczych, atrakcyjnych i dobrze zbudowanych. Te muskuły zdobyły by większość dziewczyn, a ten napakowany brzuch? Piękno dla nich. Ona nie chcę niedorozwiniętych emo dzieciaczków. Jesteś malutki, a ona nie chcę spędzić życia z bulimiowo - anorektycznym geekiem. Lubi osoby, które nie noszą mrocznych i pedalskich rureczek. Hmm ciekawi mnie jak mały jest też twój chuj. No i na koniec, ona nie chcę Cię bo jesteś po prostu brzydki. Może przestań się malować jak kurwa, niech Ci jaja urosną'
W końcu przestał gadać. Poczułem się, jakby ktoś przebił mi serce. Pomiędzy nami stanęła Shiloh. Chciałem ucieć a najlepiej umrzeć. Znów zaczęli się śmiać. Teraz już każdy był przeciwko mnie. Poczułem jak Matt kłądzie ręke na moim ramieniu. 'Nie zapomnij, że lubi też szczerych gości' Krzyknął. Matt ściągnął ręke z mojej szyi, by nie wzbudzić wobec siebie złego przyjęcia przez resztę. Wszystko teraz było zaśnieżone przez łzy w moich oczach. Ich śmiech dzwonił mi w uszach. Ugryzłem się w warge i wybiegłem z sali. Uciekłem od nich wszystkich. Biegłem coraz szybciej dopóki nie zobaczyłem nauczycielki od WFu. 'Sonny gdzie ty idzie...' Jej głos został zaszumiony gdy trzasnąłem drzwiami od wejścia. Biegłem coraz szybciej z chęcią ucieczki z miasta. Podbiegłem do ogromnej skoczni, która prowadziła do urwiska. Przewróciłem się i leżąc na ziemii płakałem jak małe dziecko. Tak bardzo, jakby miał nastąpić koniec świa ta...