2 września 2014

Decoy Love Story PL- Chapter six 4/6

Nigdy więcej, nigdy więcej zapominania o jedzeniu.
-Na pewno?- Matt nie był do końca przekonany czy moje zapewnienia są szczere.
-Na pewno, chyba mi ufasz?-odpowiedziałem jak zwykle. Czasami Matt był naprawdę nadopiekuńczy i zachowywał się jak  moja matka. W tym momencie przyłapałem go na tym jak patrzył sie wprost na moją twarz, próbując złapać kontakt wzrokowy.
-Mam jedno pytanie-wymamrotał niepewnie. Popatrzyłem na niego, ale to był ten moment w którym zupełnie nie mogłem się domyśleć czego ode mnie chce. Czekałem więc cierpliwie co ma mi do powiedzenia.
-Wiec.. razem z chłopakami chcemy założyć zespół, a ty w końcu grasz na gitarze i w ogóle... i może chciałbyś do nas dołączyć. To będzie naprawdę świetna zabawa, a kto wie może wyjdzie z tego coś większego i uda nam się osiągnąć sukces.-zapytał z nutką niepewności w głosie. Widać było, że obawia się tego co mu odpowiem. Moja twarz rozjaśniła się, nie byłem w zespole odkąd 'At Risk' spektakularnie się rozpadło. W tym momencie zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo brakowało mi codziennych prób czy nawet wygłupów z zespołem. Muzyka była jedną z ważniejszych rzeczy w moim życiu. 
-Tak, to świetny pomysł!
-Mamy już kilka piosenek na pierwszy album, ale brakuje nam trochę materiału wiec jest jeszcze dużo miejsca dla ciebie- Matt westchną z ulgą i uśmiechną się do mnie.



Ustaliliśmy, że jutro mamy się spotkać na wspólnej próbie i zobaczyć jak nam idzie granie razem i czy złapiemy dobry kontakt. To była kolejna wspaniała rzecz jaka spotkała mnie ostatnio. Pożegnałem się z nimi, i odszedłem dalej z Ems. Złapałem ją za rękę zanim jeszcze doszliśmy do drzwi. Było cicho pusto i ciemno, ale towarzyszyła nam jakaś radosna aura. Ciepłe światło latarni migotało na naszych twarzach. Jedak chłodny wiatr sprawiał, że nasze kroki stawały się coraz szybsze bo musieliśmy jeszcze dojść do mojego domu. Drzwi zaskrzypiały i razem z Emily wślizgnęliśmy się do holu. Przypomniałem sobie, że nie powiedziałem mamie o ataku, w sumie nie zamierzałem i tak tego zrobić. Zaprowadziłem Ems do mojego pokoju, gdzie paliła się tylko nocna lampka. Naprawdę  nie chciałem żeby zobaczyła mnie w takim stanie. Dla niej byłe idealny, ale zdawałem sobie sprawę, że idioty z zaburzeniami żywienia nie da się długo postrzegać jako kogoś perfekcyjnego.
-Kaitlyn, wyjdź stąd- powoli zaczynałem się wkurzać. Dopiero po tych słowach zobaczyłem, że nie jest sama, za jej plecami stała dziwnie znajoma postać. Znałem tą dziewczynę. Shiloh. Zawsze z dziwnego powodu zapominałem, że ona i moja siostra są najlepszymi przyjaciółkami...

-Ktoś tu jest wredny- moja siostra jak zwykle zaczynała pyskować. Shiloh stała nadal za nią i rozglądała się do około byle by tylko na mnie nie spojrzeć.
-Shi, to dziewczyna Sonnego- Kait przedstawiła Ems swojej przyjaciółce. Dlaczego ona zawsze musiała być taka złośliwa.
-Shilo?- pytająco mruknęła Emily
-Miło znowu ciebie zobaczyć Emily- odpowiedziała prawie szepcząc Shi. Wyglądała zupełnie inaczej. Zupełnie nie wiedziałem co mogło spowodować takie zmiany.


Atmosfera w pokoju z minuty na minutę wyraźnie gęstniała. Czułem napięcie, fakt, że miałem je obie był niesamowicie niezręczny. Coś poszło tu zdecydowanie nie tak, a ja nie znam całej prawdy. Kiedy przyjaciółki wyszły, położyłem się na łóżku rozkoszując chwilą swobody, Emlily położyła się obok mnie i prawie natychmiast zasnęła. Jednej rzeczy w tym momencie szczerze nienawidziłem. Nigdy nie potrafiłem spać w nocy. Brak światła i leżenie bezruchu zawsze prowokowały mnie do myślenia. Przez moją głowę przepływało tysiąc pomysłów, marzeń i snów na jawie. Noc była moją ucieczką od rzeczywistości, ale i pewnym utrapieniem, zawsze wypełniała ją tęsknota za tym co jeszcze nie odkryte, ale również za chwilami które dawno już minęły. W sumie myślę że byłbym szczęśliwy gdyby to noc była czasem kiedy toczy się życie. Myślę, że wtedy świat wyglądał by zupełnie inaczej. Im więcej myślałem tym dziksze pomysły przychodziły do mojej głowy, ale tylko ludzie nocy potrafią zrozumieć siebie nawzajem, dla niektórych nadal będę wariatem. Ja w nocy zdobywam to o czym zwykli ludzie nawet nie myślą. Wyślizgnąłem się z łóżka nie budząc Ems, i cicho zszedłem do dużego pokoju. Kai siedziała na sofie z mamą. Była 3 nad ranem więc nie spodziewałem się takiego widoku.


-Co wy tu robicie, nie powinnyście już dawno spać?-zapytałem zdziwiony.
-To samo pytanie mogłam zadać tobie-odpowiedziała moja matka. 
-Dobrze wiesz, że prawie nigdy nie śpię, ale wy o tej godzinie tutaj to naprawdę niespodziewany widok- w końcu rano moja rodzicielka szła do pracy wiec było to naprawdę dziwne.
-Dostałam pewne wiadomość.. martwię się trochę i jestem ciekawa jak ty się do tego ustosunkujesz.
-Jakie wiadomości?- byłem zdziwiony i zaskoczony jej słowami.
-Matt zdzwonił, mówił coś o pewnym incydencie który miał miejsce u niego po południu?- po tych słowach wyprostowała się i czekała na wyjaśnienia z mojej strony
-Co chcesz wiedzieć?-grałem na zwłokę musiałem przewidzieć co wygadał jej Matt.
-Twoi koledzy opowiedzieli mi jak zemdlałeś w ogrodzie. Jestem twoją matką martwię się o ciebie i chciała bym znać powód z którego to się stało. Więc, masz mi coś do powiedzenia?- po tej wypowiedzi poczułem pewną ulgę, nie wiedziała dlaczego zemdlałem to stawiało mnie w o wiele lepszej sytuacji niż ta której spodziewałem się na początku.
-To pewnie dlatego, że tak dużo biegaliśmy- wymamrotałem. Na te słowa zareagowała ironicznym śmiechem.
-Sonny, proszę cię nastoletni chłopak nie mdleje o tak sobie, bo trochę się wcześniej zmęczył- oczywiście miała rację, ale nie mogłem jej tego powiedzieć.
-Może w takim razie wybrali byśmy się do lekarza?- oczywiście musiałem temu zapobiec, bo wtedy mój sekret wyszedł by na jaw. 
-Nie!- moja reakcja była chyba zbyt dosłowna.
-Sonny, chce po prostu wiedzieć co może ci być, może potrzebujesz opieki medycznej?- W tym momencie zdałem sobie sprawę że ta dyskusja nie prowadzi do niczego pozytywnego.
-


3 komentarze:

  1. Swietne :D czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lofciam skrillexa lofciam lofciam lofciam:) lofciam tez 1D i selene gomez. lofciam tez violette i bieberka mojego kochanego i kwiata mojego. wszystkich ich lofciam, bo jestem malutka gimbuska, a przeciez oni wszyscy sa do lofciania przez gimbuski. skrillex <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie wam spadła liczba komentarzy, ale co się dziwić skoro dodajecie rozdział raz na kilka miesięcy...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...